Myślę, że po
dość krótkim czasie można przewidzieć, czy "coś z tego będzie" czy
lepiej dać sobie spokój.
Ogromna większość par ma przeczucie, że są dla siebie stworzeni właściwie od razu, albo po kilku miesiącach razem.
Czy to możliwe, że jest na świecie
jedna, przeznaczona nam, idealnie dopasowana osoba?
Związek można porównać do ogniska: nie potrzeba dwóch kawałków dębu, żeby ogień się palił. Możemy użyć brzozy i patyka z topoli - kiedy ogień zapłonie nikogo nie obchodzi, jakie tam jest drewno. Chodzi raczej o tę 'iskrę', moment, smak, kolor, dźwięk, spojrzenie które sprawią, że nasze składowe wejdą ze sobą w reakcję chemiczną.
Wierzę, że aby związek miał rację bytu, a ludzie byli w nim szczęśliwi, muszą to być dwa zdrowe jabłka.
Zawsze mamy wybór. Mogliśmy pójść inną ścieżka i zbudować inne małżeństwa, być może równie dobrze dobrane. Ale cieszę się, że tak się nie stało :) Nie jesteśmy dwiema niepełnymi osobami, które nareszcie znalazły pełnię i idealnie pasują do siebie, co do pestki. Jesteśmy dwiema pełnymi osobami, które muszą się do siebie dopasować. Teoria "dwóch połówek" niejako zwalnia z potrzeby pracy nad sobą i ułożenia się do siebie nawzajem.
A co Ty o tym myślisz?
Koniecznie obejrzyj ten piękny film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy mogę cię prosić o napisanie komentarza. Bardzo dziękuję.